W mrokach przeszłości, gdzieś wśród gwiazd...
Nikczemnika poznać po tym, że zawsze postąpi nikczemnie.
Indiana Jones - nowa legenda od twórców Szczęk i Kosmicznej Sagi.
Jeśli przygoda ma swoje imię... to z pewnością jest nim Indiana Jones.
Człowiek w kapeluszu wrócił. Tym razem przyprowadził ze sobą swojego ojca.
Jeśli potrzebujesz solidnej roboty, zatrudnij eksperta od takich spraw.
Bez ofiar nie ma chwały. Bez bólu nie ma zwycięstwa. Bez poświęceń nie ma wolności.
Każdy dzień to nowa szansa, by żyć pełniej niż wczoraj.
Czy kiedykolwiek oglądałeś film akcji i miałeś ochotę krzyczeć: „No dobra, ale skąd on MA TYLE AMUNICJI?!”? Nie? Tylko ja? W takim razie zapnij pasy, bo dzisiaj pogadamy o gatunku, który od 50 lat rozkręca adrenalinkę lepiej niż trzy kawy przed egzaminem. Akcja – bo o niej mowa – to nie kino, to ekstremalny sport dla kanapowców. I uwierz mi, znam się na tym jak Keanu Reeves na sztukach walki.
Pamiętasz te filmy, gdzie wybuchają helikoptery, a główny bohater wychodzi z ognia bez jednego przypalonego włosa? To właśnie magia akcji. Gatunek ten ma jedną prostą zasadę: albo trzymasz się fotela, albo spadasz z niego. IMO, sekret tkwi w tempie – tutaj nikt nie pyta „po co”, tylko „jak szybko”.
Porównajmy to do romansu: tam masz szepty przy kominku, tu – szepty… przed detonacją bomby. Ale serio – czy dramaty psychologiczne zostawiają cię z suchymi dłońmi i szybkim tętnem? No właśnie. Akcja nie udaje, że jest mądrzejsza niż jest. Po prostu rzuca ci wyzwanie: „Nadążysz?”. I całe szczęście, że nie musimy :)
Mam trzy żelazne zasady:
1. Wyłącz mózg na 10% – fizyka tu nie obowiązuje
2. Zapas przekąsek – spalasz kalorie przez samo patrzenie
3. Nigdy nie pytaj „ALE CZEMU ONI…” – bo nie ma odpowiedzi
Akcja to jak impreza u tego szalonego kuzyna – wiesz, że będzie głośno, trochę głupio, ale nie dasz rady wyjść przed końcem. Następnym razem, gdy zobaczysz kolejną scenę strzelaniny w slow-mo, pamiętaj: ktoś dostał za to Oscara za efekty specjalne. Albo przynajmniej nasz wewnętrzny aplauz. A ty? Który film akcji ostatnio Cię zmiótł z kanapy? 😉